poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Pan Idealny

Co ... Co się ze mną dzieje? Co się ze mną stało? Idę przez las. Ciemny, bez żywej duszy. Wokół mnie tylko mgła. Mgła i drzewa. Jeleń goni się z wroną. Albo to ja gonię się z ... Nie, nie. Nie może tak być. Ale jednak. Uciekam. Biegnę przez ten cholerny ciemny las, a za mną biegnie on - wcielenie bogów, Edmund. Jego kruczoczarne włosy, cudownie opadające na szyję. Te złociste oczka! I ten przepiękny, łobuzerski uśmiech! Uśmiecha się do mnie, a pode mną nogi się uginają. Ale ... Ale dlaczego mnie goni? Próbuje mnie złapać. Daję mu się w końcu, ale on znika. Rozpłynął się...
- Kate! Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły! - krzyczy z dołu ojciec.
Przywrócił mnie na ziemię. Spałam. Śniłam o Nim. Nie wiem dlaczego, przecież znałam go ... Nie, ja go w ogóle nie znałam! Zamieniłam z nim może dwa zdania a On już mi się śni! Lepiej będzie jeśli będę go unikać ... Wstałam, umyłam się - codzienna rutyna. Założyłam czerwony T-shirt i ciemnoniebieskie spodnie. Do tego trampki, kurtka, torebka do ręki i szybko wychodzę z domu. Dziwne ... Miałam go unikać, a tak mi śpieszno go zobaczyć. Tak ... Pierwszy angielski. Pani Clark czekała już w klasie, aż wszyscy się zbiorą - nie było jeszcze dzwonka na lekcję. Nie było mi śpieszno na lekcje. Chciałam tylko zobaczyć Edmunda. Usiadłam obok mojej sąsiadki, a w chwilę potem lekcja się zaczęła. Wszystko ciągnęło się tak wolno, taj leniwie. Chciałam już historię, chciałam usiąść z Edmundem. Tak! Teraz lunch, a potem historia! Usiadłam z moją nową koleżanką, Emily. No i paroma jej znajomymi.
- Kate, wybierasz się z nami na wycieczkę? - spytał, hmm Tom.
- A gdzie?
- Do lasu. Robimy ognisko. Niedaleko jest też plaża!
- Hm ... Pogadam z tatą i dam wam znać.
Dziwne... Gray'ów nigdzie nie było. Ale może już są w klasach? Poszłam po dzwonku, najszybciej jak się dało do klasy. Miałam rację. Edmund już tam był. Usiadłam, usiłując na niego nie spojrzeć. Na próżno.
- Hej! - powiedział do mnie "Pan Idealny".
- Hej ...
- Co tam u ciebie? - spytał patrząc mi w oczy. Jego magnetyczne spojrzenie po prostu czarowało. Byłam pod jego urokiem, co oczywiście wiedziałam już wcześniej.
- Nic takiego...
A jednak coś! Ty jesteś, pomyślałam sobie. Ale nie powiedziałam tego. To znaczy, myślę, że tego nie powiedziałam. Patrzył się na mnie tak przenikliwie, jakby czytał mi w myślach. Ale to przecież niemożliwe. Chociaż po wydarzeniach ostatnich tygodni, zastanawiam się czy cokolwiek na świecie jest niemożliwe? Może są rzeczy trudne do spełnienia, ale nie niemożliwe. Jedyną rzeczą niemożliwą na świecie jest zagranie przeze mnie meczu siatkówki bez jakichkolwiek obrażeń - u mnie, czy u kolegów z drużyny. Nie patrzyłam już na niego, ale i bez tego czułam na sobie jego przenikliwe, a zarazem cudowne spojrzenie.
- Kate ... - odezwał się w końcu.
- Słucham?
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział z tym ujmującym uśmiechem. A ja spiekłam raka! Przynajmniej, tak mi się wydaje. W tej chwili nie jestem już niczego pewna. Tym razem to ja wybiegłam z klasy w te pędy. Wracałam do domu jak najszybciej mogłam. Wróciłam i padłam na łóżko. Rozmyślałam. Nie wiem nawet kiedy - zasnęłam.Znowu mi się śnił. Znowu uciekałam. Znowu mnie złapał. "Kate... Kate ..." - mówił do mnie. Ale nie zdążył mi nic powiedzieć. Mgła mi go zabrała ... Rano, gdy się obudziłam zrobiłam to samo co zwykle. Codzienna rutyna. Lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Przez tydzień było wciąż to samo, gdyż Edmunda nie było w szkole. W ogóle nie uważałam na lekcjach, ani co mówiły mi koleżanki. Ale w końcu, Edmund się zjawił w szkole. Ciągle o nim myślałam.
- Cześć.
- Cześć. - odpowiedziałam Edmundowi, niby to obojętnie. Ale nie był mi obojętny.
- Zjesz może ze mną dzisiaj lunch? Albo ... Pójdziesz gdzieś ze mną? Chciałbym ... No wiesz, bliżej się poznać ...
Spojrzał na mnie spod rzęs, a jego oczy świeciły.Uśmiechnęłam się nieśmiało, ale nie potrafiłam wydukać z siebie ani jednego słowa. Powiedz 'tak' głupia! Uśmiechnął się triumfująco, widząc jak na mnie działają jego słowa. Wyszłam na totalną idiotkę! Ale to już chyba wszyscy w szkole wiedzą.
- Chętnie.
- To ... Wracamy razem?
- No, możemy.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Nie było mi to na rękę, gdyż wiedziałam, że będzie mi się znowu śnił.  Lekcja się już skończyła, a o dziwo Edmund nie wyleciał z klasy jak strzała, tylko czekał na mnie. Było to naprawdę    bardzo miłe. Wyszliśmy razem. Pełno gapiów stało i szeptało między sobą. Było to najprawdopodobniej spowodowane wyjściem z klasy w eskorcie tego przystojniaka. Poszliśmy na parking, na którym stał czarny, lśniący jeep. Był to samochód Edmunda. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem, po czym je za mną zatrzasnął. Szybki krokiem obszedł samochód i sam do niego wsiadł.
- Kate ... Chciałbym się lepiej z tobą poznać. Co ty na to? - uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje bielutkie zęby.
- Oczywiście. Pytaj o co tylko chcesz. - odwzajemniłam uśmiech.
- Hm... Dlaczego się tu przeprowadziłaś? Dlaczego mieszkasz teraz tu?
- Moja mama Sarah, ma nowego faceta. Od trzech lat są razem. On gra na gitarze w zespole rockowym, więc żyją na walizkach. A ja nie chcę tak, nie chcę cały czas gdzieś jeździć. Chcę zostać w jednym miejscu, w jednym miejscu skończyć szkołę. Bo wtedy - jak się cały czas jest w trasie - ciężko się uczyć. Dlatego mieszkam teraz tu, w Seattle. Z ojcem. Muszę się przyzwyczaić jeszcze tylko do ciągłego deszczu.
Edmund zamyślił się na chwilę. Patrzył na drogę.
- Aha. - powiedział po namyśle.   - A dlaczego twoi rodzice się rozwiedli? Przepraszam, jeśli wpycham nos w nieswoje sprawy.
- Nie gniewam się. Mama miała dość tego ciągłego deszczu. Miała dość takiego życia. Chciała czegoś więcej. Ja też zawsze chciałam...
- A teraz już nie chcesz?
- Nie wiem ... Chcę skończyć szkołę a co dalej? Nie wiem tego.
Na chwilę zamilkliśmy. Ta cisza mnie przygnębiała, miałam jej już dość. Ale zauważyłam ... Kurde! Byliśmy już pod moim domem! Jak szybko!
- Dziękuję, Edmundzie. Naprawdę, lepiej się jedzie samochodem, niż autobusem.
Uśmiechnęłam się szeroko. Odwzajemnił uśmiech.
- Naprawdę nie ma za co. Kate ...
- Tak?
- Wyjdziemy gdzieś razem? Może jutro?
Zamyśliłam się na chwilę. Chciałam od razu krzyknąć "Tak!" ale wyszłabym na kompletną idiotkę.
- To zaproszenie na randkę?
- Na spotkanie towarzyskie.
Uśmiechnął się łobuzersko. Nogi mi się uginały.
- Chętnie.
- To jesteśmy umówieni. To do jutra.
- Do jutra.
Weszłam. Taty jeszcze nie było. Zaczęłam znowu rozmyślać. Analizowałam każde jego zdanie, każde słowo i każdą literkę. Wiem, głupie. Ale co mi tam! I tak właśnie zasnęłam.

Czyta ktokolwiek te moje wypociny? :)) Komentujcie ;* 

11 komentarzy:

  1. o Jezusie! Masz do tego smykałkę, super ogólnie :o
    Jedyne co bym zmieniła to rodzaj czcionki, bo trochę dziwnie się czyta ;)
    Trzymaj tak dalej Dziewczyno! Pozdrawiam, zapraszam do mnie: http://we-all-gonna-die-someday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie i blog !.; D.
    + obserwuje . zapraszam do mnie - http://sitemodeels.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A dziękuję, dziękuję :) Ok, zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbyście mogły, to poślijcie dalej link do bloga :))

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie piszesz, mi się STRASZNIE podoba!

    zapraszam do mnie! Przeczytaj, skomentuj i obserwuj! Weź udział w ankiecie Będzie na pewno rewanż! (pamiętaj, aby podać link do swojego bloga) [LINK] <-- blog o dziewczynach, które pojechały na jamajkę i spotkały miłość swojego życia

    OdpowiedzUsuń
  6. Głuuupolek. ; D ; * <,3311 kwietnia 2012 17:54

    sorry za ten poprzedni komentarz.. lubię takie .. sceny (?), opowiadania(?)no mniejsza z tym. po prostu lubię takie romanse, zakochania i takie tam.. ale własnego autorstwa, własnego pomysłu, a nie, po prostu skopiowanych.. . tutaj jednak znów się pojawiło.. dziwnym trafem w "sadze Zmierzch", też ojciec mieszkał w miejscu gdzie ciągle padał deszcz i wgl. .. nie będę już więcej w tej notce rozpatrywać i wgl... . bo mi się nie chce. jestem po ciężkim treningu.. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm.. no może dlatego tak napisałam bo uwielbiam książkę Zmierzch. nawet nie skojarzyłam, że to podobne, po prostu tak napisałam. :)

      Usuń
  7. Głuuupolek. ; D ; * <,3311 kwietnia 2012 18:45

    wiesz.... mi się wydaje, ze to się robi nieumyślnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chyba nieumyślnie. :) Ale postaram się omijać sceny ze Zmierzchu i wymyślić coś, własnego, innego :) Póki co cały czas myślę :)

      Usuń
  8. Głuuupolek. ; D ; * <,3311 kwietnia 2012 19:00

    jak by co mogę pomóc. ; D .. a czemu usunęłaś tamten komentarz.. mogę przez to myśleć.. no, żeee nie znosisz krytyki. przykro mi ale mam do tego podstawy. nie wiem jak tam chcesz.. ale musisz się przyzwyczaić do negatywów i pozytywów. jeżeli będziesz usuwać wszyyystkie negatywy.. no to (przynajmniej mi się tak wydaje) możesz na tym stracić czytelników. mogę się jednak mylić. jestem tylko człowiekiem. tak samo ty. Kaażdy ma prawo do błędów. ale nie rozpisuje się bo nie o tym mowa.||| czasami krytyka może być dobrą motywacją. pomyśl nad tym..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rady ;p Nie spodobało mi się, że nazwałaś mnie "kopiarą", gdyż ja nie kopiuję. Jest kilka rzeczy może podobnych do Zmierzchu ale to jeszcze nie kopiowanie. :)

      Usuń