czwartek, 19 lipca 2012

Każdy z nas ma mroczny sekret.


Obudziłam się o czwartej nad ranem. Ta zmora, zjawa czy jak to tam nazwać, nie dawała mi spać. Wiedziałam, że Edmunda już pewnie ze mną nie będzie. Niestety. A jednak! Leżał obok mnie! Wyglądał słodko, tak niewinnie. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i zasnęłam. Ta rudowłosa zmora już mnie nie męczyła.

Kiedy wstałam o odpowiedniej porze Edmunda już przy mnie nie było. Pomyślałam najpierw, że na pewno jest pod prysznicem czy coś. Ale w łazience go nie było... Wyszłam z łóżka i zeszłam na dół. Już na schodach dobiegł mnie zapach naleśników i ... I zapachu perfum Edmunda. Zabójcze połączenie. Poszłam do kuchni, a On już tam na mnie czekał z tym swoim uśmiechem.
- Dzień dobry, kochanie
- Gdzie jest mój ojciec?
- Mi też miło cię widzieć. - powiedział to tak słodko!
- Ja mówię poważnie.
- Wyszedł rano do pracy.
Śniadanie zjedliśmy dość szybko. Ale nagle brzuch mnie zaczął boleć i poczułam się senna. Byłam jakby ... wystraszona? Tak, nie jest to odpowiednie słowo ale nie wiem jak to określić. Poszłam szybko na górę. A raczej pobiegłam. Zamknęłam się w łazience i podbiegłam do ubikacji. Było mi strasznie słabo i bolał mnie brzuch. Zwymiotowałam. Ale przecież nic takiego wczoraj nie jadłam więc z czego?
- Wiesz co, ja chyba zostanę w domu. Ale ty masz iść do szkoły! - powiedziałam do Edmunda wychodząc z łazienki. Wyglądałam strasznie, mimo, że podobno w zielonym mi ładnie. No ale cóż... 
- Nie ma mowy! Zostanę z tobą.
- Nie, idź do szkoły - Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Wymiotującą, zielonkawą, chorą. Mój ukochany powinien widywać mnie piękną, uśmiechniętą. A nie tak jak teraz. Nie ma mowy, nie ma takiej opcji!  - Zadzwonię do ojca.
- No dobrze ... Ale wiedz, że naprawdę tego nie chcę. Chcę być przy tobie. Ale spełnię każde twoje życzenie, księżniczko. - powiedział po czym musnął wargami moje czoło i wyszedł. Chwilkę potem ruszył silnik i odjechał. Poszłam na dół i wybrałam numer do ojca. 
- Tato, o której będziesz w domu?
- Nie wiem, mała. Wieczorem. Stało się coś?
- Źle się poczułam i nie poszłam do szkoły. Mógłbyś kupić mi coś na nudności?
- Tak, tak. Coś jeszcze?
- Nie, dzięki.
I się rozłączyłam. Zrobiłam sobie ziołową herbatkę, położyłam się na kanapie, przykryłam kocem i włączyłam telewizję. Nic konkretnego nie leciało. Jakiś talk-show, serial o lekarzach, serial o jakichś perypetiach głupich nastolatek. Nic ciekawego. Nie było nawet na co popatrzeć. Więc wstałam i poszłam do siebie. Czy mi się coś przywidziało czy u mnie w pokoju straszą duchy? Wychodząc z pokoju przecież wyłączyłam światło. Komputer też wył wyłączony. 
"Strzeż się. To zabójca."
I wtedy ktoś krzyknął. Dziewczyna. Przeraźliwie krzyczała, ze strachu. Dopiero jakiś czas później zdałam sobie sprawę, że to ja tak krzyczałam. Wtedy jakieś silne ramię objęło mnie a ja zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej i jeszcze przeraźliwiej. 
- Ciiichutko, nie krzycz mała.
- Tato, ale... ale... 
- Uspokój się. Spokojnie. 
A ja tylko się trzęsłam. Zachowywałam się jak mała dziewczynka. Jak kiedyś, ojciec trzymał mnie w ramionach jak małą dziewczynkę, którą kiedyś byłam. Powoli się uspakajałam ale strach nadal mi nie odstępował ani na krok. Byłam przerażona. Czy napis na komputerze bez wkładu ręki człowieka jest w ogóle możliwy? Czy to tylko moja wyobraźnia? Boję się. Tak strasznie się boję. Wypiłam witaminy i położyłam się spać. Musiało być tam chyba też coś na uspokojenie bo szybko zasnęłam. Obudziłam się wieczorem. Ojciec siedział przy mnie i najwyraźniej o czymś myślał. 
- Tato, o czym myślisz? - spytałam po chwili. Był wyraźnie zamyślony. Długo nie odpowiadał ale w końcu się odezwał.
- Jak byś zareagowała gdybym ci powiedział, że się z kimś spotykam?
- Tato! Masz kogoś? - zapytałam podekscytowana. Nie mogłam doczekać się odpowiedzi. Czekałam całe wieki. To znaczy aż całe 10 sekund. 
- Tak... - powiedział to dość cicho, jakby się wstydził. - Musisz ją poznać, jest cudowna.
- Tak się cieszę tato. - powiedziałam to naprawdę szczerze. Wstałam i uściskałam ojca jak najmocniej umiałam. - Zaraz wychodzę, tato.
- Gdzie? - Ojciec, wydawał się trochę przerażony. 
- Idę z Emmy do kina, tato. _ mówiąc to pocałowałam go w policzek i wyszłam. Szłam powoli przez miasto myśląc tylko o jednym: o napisie. Nie wiedziałam po co tak naprawdę szłam do Edmunda. Ale musiałam skłamać ojcu, że idę z Emmy. Dostałby chyba zawału gdyby się dowiedział jaka jest prawda. Że idę do swojego chłopaka zapytać go czy jest zabójcą. Całkiem normalna rzecz, prawda? Osiemnastolatka idzie do swojego dziwnego chłopaka zapytać czy jest on zabójcą. Nic nadzwyczajnego. Szłam, mijając dziwne twarze przechodniów gapiących się na mnie. Idąc tak, zauważyłam rudą dziewczynę. To ona jest za to wszystko odpowiedzialna! Na pewno! To ona mnie straszyła!
- Dlaczego to robisz? Jak to robisz? Skąd wiesz takie rzeczy o Edmundzie? - zapytałam wkurzona. Bałam się jej odpowiedzi. Ale musiałam ją poznać. Musiałam. 
- Wiedźmy wiedzą takie rzeczy. - I odeszła. Rozpłynęła się. A ja stałam tam jak jakaś ostatnia idiotka gapiąc się w nicość. W przestrzeń. Wiedźma? Wiedźmy przecież nie istnieją. To przeczy wszystkiemu. Wszystkiemu. Pobiegłam więc czym prędzej do Edmunda, nie zważając na cokolwiek. Chciałam się tylko dowiedzieć, o co tu chodzi? Czy to ma być jakiś kawał? Byłam już pod jego domem.
- Edmund otwórz! Musimy pogadać! Otwórz! - Dzwoniłam i pukałam i krzyczałam, ale nikt nie otwierał. Usłyszałam nagle jakiś szelest na drzewie obok jego domu. Odwróciłam się, ale nikogo nie było.  Byłam coraz bardziej przestraszona. Ale dalej dobijałam się do drzwi. Znowu ten szelest. Ale znowu nikogo tam nie było. Coś za mną szybko przeleciało. Ale nikogo nigdzie nie było. Już zaczynałam panikować. Szelest, szum. Kolejne chwile pamiętam jak przez mgłę. Edmund zeskoczył z drzewa, zakrwawiony. Zakrwawiony? Krew miał naokoło ust. Miał kilka plamek na koszulce. Słabo mi. 
- Katy ... - Zaczął, podchodząc do mnie.
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Katy ... 
- Czym ty jesteś? - wykrzyknęłam. Wiedziałam czym, mimo to bałam się odpowiedzi. Bałam się jego.
- Wampirem. 



Witajcie z powrotem, kochani! ;)
Przepraszam Was za tak długą nieobecność :)
Jako rekompensatę macie wyjaśnienie zagadki :D
Już wiecie czym jest Edmund :)
Teraz postaram się dodawać notki co 3 tygodnie. 
W razie gdy nie bd miała jak, postaram się was informować :)
Kolejna notka będzie 11 lub 12 sierpnia :)
Narazie. Bay, bay :D
Komentujjjcie kociiiaki :D:D

3 komentarze:

  1. wciągające ;) masz talent ;p
    pozdrawiam :>

    ewaa-farnaa-ef.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie :)

    http://skinny-yea.blogspot.com/
    http://skinny-yea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. http://motylkowe-marzenia.blogspot.com/
    Świetne.
    Organizuję candy-weźmiesz udział?

    OdpowiedzUsuń